sobota, 24 sierpnia 2013

Bloodgroup "Dry Land"

                                                                                 
    

-

Jak można zauważyć Islandzką scenę muzyczną darzę wielkim entuzjazmem, utwory z gatunku ambient tworzone w tym niezaprzeczalnie pięknym kraju mają w sobie magię jaką trudną znaleźć gdziekolwiek indziej, lecz Islandia nie opiera się na wykonawcach tworzących tylko i wyłącznie jeden gatunek, świetnym przykładem jest na to grupa "Bloodgroup".

Zespół utworzony w 2006 roku, okrzyknięty połączeniem The Knife i CSS w jednym, dostający pozytywne opinie krytyków, zbierający coraz to szerszą liczbę fanów na całym świecie, wykonujący świetne występy na scenie min. kilkukrotnie w naszym kraju. Ich pierwszy album został wydany w 2007 ogółem mają w swoim dorobku artystycznym trzy takowe, ja chciałbym jednak skupić się bardziej na drugim, wydanym w 2009 zatytułowanym "Dry Land".

Mix elektroniki, electro, popu, całość zanurzona w atmosferze północnych wybrzeży Islandii, spowijana chłodem, niepewnością i wichrem surowości podtrzymującym klimat niesamowicie gęstej atmosfery począwszy od "My Arms" poprzez "First to Go" skończywszy na "Dry Land", pochłonięci zaserwowanymi nam utworami możemy doświadczyć perfekcyjnie złożonej struktury emocji dopasowanych w brzmienia syntezatorów okraszonych ujmującym wokalem. Utwory taneczne przechodzą z czasem transformację w poważniejszą podróż wybiegającą w sferę rozchwiań, zaburzonych impulsów oraz niepokoju. Teksty niesilące się na omylny entuzjazm, cierpkie, poruszające kwestie problemów społeczeństwa w jakim dane jest nam żyć.

Melodie cięty, z dodatkiem syntezatora, modyfikowane, sklejone warstwami tworzą specyficzny efekt, nie mniej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Trudno nie docenić artystów za owoc ich pracy, od początku do końca mamy wrażenie płyty kompletnej, doszlifowanej pod praktycznie każdym względem.

Jak najbardziej polecam sprawdzenie "Dry Land", kolejna perłą z Islandii którą zachwycił się cały świat, zespół z pomysłem na siebie, posiadający dozę alternatywy i specyfiki. Nikt nie powinien przejść obok tej płyty obojętnie, niekiedy spotyka się tak genialne połączenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz